czwartek, 30 sierpnia 2012

Essence Multi Action Mascara


Witajcie.
W końcu mam dla Was już dawno obiecaną recenzję maskary Essence Multi Action. Długo zastanawiałam się jaka jest moja opinia o niej i co Wam o niej powiedzieć i tak naprawdę dopiero w tamtym tygodniu już byłam pewna co do tego produktu.
Ale zacznijmy od początku. Maskara wygląda tak:
Można ją dostać w Naturze i to właśnie tam zakupiłam swój egzemplarz. Koszt to 9,90zł
Kupiłam tą maskarę skuszona raczej dobrymi opiniami wśród youtubowiczek i miałam nadzieję, że u mnie też się sprawdzi.

Pierwsze wrażenia… Opakowanie plastikowe, matowe, nie brudzi się za co duży plus.
Po otwarciu ukazuje się średniej wielkości szczoteczka z włosia syntetycznego, czyli coś co lubię ;) Jak już kiedyś wspominałam wolę szczoteczki tradycyjne od tych silikonowych. 

 Szczoteczka wygląda tak:

Szczoteczka dobrze wyczesuje rzęsy, jednak ma dość długie włoski i nie ukrywam, że na początku musiałam się do niej przyzwyczaić, żeby nie paprać sobie oka tuszem.
Zapach tuszu jest praktycznie niewyczuwalny co będzie dużym plusem dla osób z wrażliwym węchem.
Na początku konsystencja tuszu była dla mnie zdecydowanie za rzadka, ale po mniej więcej tygodniu tusz trochę zgęstniał i zdecydowanie lepiej się go aplikowało.
Tusz daje nam całkiem przyzwoite efekty i mogę się pokusić o stwierdzenie, że nadaje się on dla osób, które lubią naturalny efekt oraz dla tych, które cenią sobie bardziej dramatyczny wygląd rzęs. Tuszem da się budować efekt taki, jaki chcecie. Ja zazwyczaj nakładam dwie warstwy i wygląda to mniej więcej tak:
 Przed:

Pierwsza warstwa:

Druga warstwa:

Niestety po całym dniu tusz troszkę znika z rzęs i z dwóch warstw wracamy tak jakby do efektu jaki mamy po jednej warstwie. Co więcej tusz się delikatnie osypuje i tworzy pod oczami efekt pandy, czego ja nie lubię, bo w połączeniu z moimi cieniami pod oczami wygląda to bardzo nieestetycznie.
Podsumowując, nie jest to tusz, który kupię ponownie. To opakowanie zużyję do końca, a później rozejrzę się za czymś innym. Niestety ja nie mogę go Wam polecić, bo jak dla mnie ma więcej minusów niż plusów.
A może używałyście tego tuszu i macie odmienne zdanie na jego temat? Piszcie co o nim sądzicie i co możecie mi polecić na jego miejsce?
Na dzisiaj to wszystko. Zapraszam do komentowania i pozdrawiam,
Anka.

Letni tag.

Witajcie.
W związku z tym, że jeszcze mamy lato, postanowiłam odpowiedzieć na letni tag. Co prawda trochę późno się do tego zabieram, bo już koniec sierpnia, ale lato jeszcze jest więc zdążyłam ;)
Zaczynamy...

1. Jakie są twoje ulubione lody?
Sorbety, lody wodne i wszystkie te, które są kwaśne, czyli cytrynowe i grejpfrutowe.

2. Jaki jest twój ulubiony owoc?
Latem są to oczywiście truskawki. Mogę je jeść tonami, szkoda że są tak krótko :(

3. Japonki, sandały czy baleriny.
To zależy od okazji, ale na co dzień tylko japonki.

4. Jaki lubisz lakier na stopach - french, 1 kolor czy bez lakieru?
Ładnie wygląda french, ale najczęściej maluję na jeden kolor.

5. Preferujesz bikini, tankini czy strój jednoczęściowy.
Tylko bikini.

6. Jak lubisz się opalać, solarium, samoopalacz czy słońce?
Nie lubię się opalać, ale jak już mam wybrać to słońce.

7. T-shirt czy top.
Patrząc na ilość jednych i drugich w szafce, więcej jest T-shirtów, więc je wybieram.

8. Spodnie, krótkie spodenki czy spódnica?
Nie lubię swoich nóg, więc najczęściej ubieram jakieś przewiewne spodnie. Natomiast kiedy na dworze jest upał to w ostateczności krótkie spodenki ;)

9. Gładka skóra - golenie, woskowanie czy depilator?
W związku z tym, że mój próg odporności na ból jest równy zero wybieram golenie.

10. Baseny czy jezioro?
Nie lubię tłoku na basenach, wybieram jezioro.

To już wszystkie pytania. Mam nadzieję, że Wam się podobało ;)
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam,
Anka ;) 

środa, 29 sierpnia 2012

Ulubieńcy lata.


Witajcie.
Lato co prawda się już kończy, ale ja postanowiłam, że pokażę Wam moich ulubieńców kosmetycznych z tego właśnie sezonu. Kilka z nich odkryłam niedawno, kilka znałam już wcześniej i myślę, że większość z nich nie zniknie tak szybko z mojej toaletki. Produkty, które Wam pokażę to zarówno kosmetyki do pielęgnacji oraz kolorówka. Nie będę się rozpisywać na temat tych kosmetyków, ponieważ większości z nich planuję zrobić recenzję, a pozostałe rzeczy już znajdziecie na blogu ;)


Pierwszy jest produkt z Avonu. Avon Care Firming Body Lotion. Parę lat temu byłam konsultantką tej firmy i nie przepadałam za kosmetykami pielęgnacyjnymi ich produkcji. Teraz natomiast coś się zmieniło i znalazłam swój idealny balsam do ciała. Wkrótce możecie się spodziewać jego recenzji ;)


Kolejnym balsamem jest Ziaja Sopot bursztynowa opalenizna. Jest to balsam brązujący, który kupiłam skuszona recenzjami internautek. Nie żałuje i polecam Wam. Recenzja wkrótce.


Następny jest dezodorant, bez którego nie obejdę się nigdy, latem zwłaszcza. Mój ulubiony to Dove Original w sztyfcie. Ciężko było mi znaleźć dezodorant, który będzie spełniał swoje funkcje, czyli zapobiegał poceniu się, a zarazem nie będzie podrażniał pach np. po depilacji. W końcu się udało i znalazłam właśnie ten. Jednak nie będzie się on nadawał dla osób, które z poceniem mają duże problemy.

To już wszystko z pielęgnacji. Przejdźmy do kolorówki. Ulubionym produktem do twarzy niezmiennie pozostaje Garnier Beauty Balm Perfector. Jest idealny na upały i u mnie sprawdza się bardzo dobrze. Szczegółowa recenzja tutaj.


Ostatnimi produktami są te do paznokci. Jakoś w tym roku nie szalałam z kolorami i byłam wierna jednemu zestawowi, mowa tutaj o odżywce Eveline Cosmetics 8w1 Total Action oraz lakierze do paznokci Hean Colour Obsession nr 489. Bardzo mi się podoba jak wyglądają na paznokciach, dlatego też używam ich non stop. Recenzja odżywki tutaj, a lakieru tu.



A jakie są wasze typy na lato? ;)
Na dzisiaj to wszystko. Zapraszam do komentowania i pozdrawiam,
Anka.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozwiązanie rozdania!


Witajcie ;)
Dzisiaj nadeszła chwila, na którą chyba wszyscy czekaliście, czyli ogłoszenie wyników w rozdaniu. Zanim to jednak nastąpi kilka słów wstępu…
Do rozdania zgłosiło się (w komentarzach) 45 osób.
Po weryfikacji okazało się, że tylko 33 z nich spełniło ten jeden warunek jakim była obserwacja mojego bloga. W związku z tym nasuwa mi się na myśl takie pytanie… Czy osoby, które nie dodały mojego bloga do obserwowanych myślały, że nie będę tego egzekwować i jakoś to przejdzie, czy po prostu nie wiedziały jak to zrobić lub o tym zapomniały? Nie wnikam, jednak osoby, które dodały mnie do obserwowanych na pewno na tym nie stracą, bo podobne rozdania planuję organizować mniej więcej co miesiąc, więc warto być na bieżąco.
W związku z tym, że nicki osób z komentarzy czasem różniły się od nicków pod jakimi obserwowali mojego bloga postanowiłam, że do losowania użyję nicków pod którymi obserwujecie blog.
Program, którego użyłam do wyłonienia zwycięzcy rozdania nazywa się po prostu „Losowanie” i wygląda to tak:


Do listy dodałam 33 osoby, które przeszły weryfikację i kliknęłam przycisk „LOSUJ”.


Zwycięzcą pierwszego rozdania na blogu www.kosmetyk0mania.blogspot.com została:


Wiadomość z informacją o wygranej została do Ciebie wysłana, czekam na dane adresowe. W przypadku braku kontaktu z Twojej strony do 31.08.2012 losowanie zostanie przeprowadzone jeszcze raz bez Twojego udziału.

Serdeczne gratulacje dla zwycięzcy. Mam nadzieję, że nagrody przypadną Ci do gustu i będziesz z nich zadowolona.

Pozdrawiam!
Anka


niedziela, 26 sierpnia 2012

TAG: 40 przypadkowych pytań


Witajcie.
Dzisiaj taka luźna notka, ponieważ nie za bardzo mam czas, żeby zrobić coś bardziej konstruktywnego, ale obiecuję, że już na początku przyszłego tygodnia możecie spodziewać się obiecanej recenzji tuszu do rzęs Essence Multi Action.
„Szperając” w internecie znalazłam ciekawy Tag pt. 40 przypadkowych pytań i pomyślałam sobie, że na nie odpowiem. Przynajmniej chociaż tyle będziecie o mnie wiedzieć i nie będę już całkowicie anonimowa. Zaczynajmy!

1) Gdzie byłeś 3 godziny temu?
W domu.
2) Czy kiedykolwiek zjadłaś kredkę?
Kredki nie, ale z takich nietypowych „przysmaków” zdarzyło mi się skubnąć mydło… Nie polecam ;)
3) Czy w odległości 3 metrów od Ciebie jest coś różowego?
Tak, mój telefon.
4) Czy masz na sobie skarpetki?
Nie.
5) Czy byłeś w kinie w ciągu ostatnich 5 dni?
Niestety nie, ale mam zamiar pójść w przyszłym tygodniu.
6) Czy jest Ci gorąco?
Nie.
7) Co było ostatnią rzeczą, którą miałaś do picia?
Pepsi z lodem.
8) Co ostatnio jadłaś?
Petitki lubisie;)
9) Gdzie byłaś w zeszłym tygodniu w tej chwili?
W domu, odpoczywałam po wielkim sprzątaniu po remoncie.
10) Kim był ostatni gość w Twoim domu?
Koleżanka.
11) Czy tęsknisz za kimś teraz?
Tak, chyba każdy za kimś tęskni.
12) Jakie są twoje plany na dzisiejszy wieczór?
Obejrzenie jakiegoś filmu i leniuchowanie.
13) Kto ostatnio napisał Ci komentarz na Facebook'u, Naszej-Klasie itp. portalach?
Siostra.
14) Co chcesz wiedzieć o przyszłości?
Nic, wolę nie wiedzieć co mnie czeka. Żyję tym co jest teraz.
15) Czy masz na sobie jakieś perfumy, jeżeli tak to jakie?
Nie mam.
16) Byłaś w tym roku u lekarza?
Nie byłam i mam nadzieję, że nie będzie to konieczne.
17) Gdzie jest twój najlepszy przyjaciel?
U siebie w domu.
18) Czy masz opalenizne?
Tak ale bardzo delikatną.
19) Czego teraz słuchasz?
Maron 5 - Payphone
20) Czy kolekcjonujesz cos?
Nie.
21) Kiedy ostatni raz zostałaś zatrzymana przez policje?
Jeszcze nigdy im się nie udało mnie złapać ;) A tak poważnie to bardzo rzadko jeżdżę jako kierowca, więc raczej nie mieliby okazji mnie zatrzymać.
22) Czy piłaś kiedyś herbatę przez słomkę ?
Tak, jak miałam zimno na ustach.
23) Co ostatnio napisałaś w ostatnim smsie?
„Na którą dzisiaj masz?” – sms do siostry ;)
24) Lubisz ostre przyprawy?
Nie lubię pikantnych przypraw, ale te o intensywnym smaku a to duża różnica ;)
25) Kiedy ostatni raz wzięłaś przysznic?
Godzinę temu.
26) Czy jesteś bogata?
Nie.
27) Jaka jest u Ciebie pogoda?
Pada deszcz i zrobiło się dość chłodno w porównaniu do ostatnich upałów.
28) O której godzinie budzisz się rano?
To zależy. Jeżeli muszę wstać to 7-8, natomiast jak mam wolne to nawet po 10 ;) Jestem okropnym śpiochem.
29) Jaki film ostatnio widziałaś?
Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam.
30) Jaki masz dzwonek w tel?
Flo-rida - Wshitle
31) Czy byłaś kiedyś w innym kraju?
Tak, głównie w celach turystycznych.
32) Ile masz rodzeństwa?
Jedną siostrę.
33) Komputer stacjonarny czy laptop?
Jeszcze do niedawna komputer stacjonarny, teraz zdecydowanie laptop.
34) Co planujesz dziś robić?
Takie pytanie pytanie już chyba było.
35) Kiedy ostatni raz płakałeś?
Nie pamiętam. Dawno temu, rzadko płaczę.
36) Jakie jest twoje ulubione radio?
Rmf Maxxx
37) Co wolisz? hamburgera czy kebaba?
Kebab.
38) Jaki jest Twój kolor oczu?
Szaro niebieski.
39) Co robiłeś o 24:00 w nocy?
Spałam.
40) Czy masz zwierzęta?
Tak psa. 2,5 letniego yorka Maję.

No i tym sposobem dobrnęłam do końca pytań. Może Wy macie ochotę na nie odpowiedzieć? Taguję wszystkich, którzy chcą odpowiedzieć na ten Tag, a w szczególności moich obserwatorów ;) Może macie jakieś propozycje na Tagi i chcecie, żebym na nie odpowiedziała? Jeśli tak to piszcie w komentarzach.
Na dzisiaj to wszystko. Pozdrawiam,
Anka.

piątek, 24 sierpnia 2012

Darmowe próbki


Witajcie.
Od pewnego czasu jestem maniaczką darmowych próbek, które można zamówić w Internecie. Jeśli tylko pojawia się jakaś akcja staram się zgłaszać, bo uwielbiam testować nowości, zwłaszcza wtedy kiedy mogę je otrzymać za darmo.
Warto jednak wiedzieć gdzie w ogóle szukać czegoś takiego. Ja korzystam z kilku źródeł informacji, którym chciałabym się z Wami podzielić.

  1. Łowca okazji http://lowca-okazji.blogspot.com/
  2. Probeczki http://probeczki.bloog.pl
  3. Free Amciu http://www.free.amciu.com/news.php

Strony, które podałam wyżej są miejscem gdzie możecie znaleźć linki do wszystkich nowych akcji promocyjnych dotyczących darmowych próbek. Oczywiście jest ich więcej, jednak ja korzystam głównie z tych trzech.
Zamawiając próbki trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo na ogół dość długo się na nie czeka. Najkrótszy czas oczekiwania próbek jakie do tej pory zamówiłam wynosił miesiąc, ale koniec końców dotarły do mnie. Zazwyczaj docierały wtedy gdy już zapomniałam, że w ogóle coś takiego zamawiałam ;)
Czy warto zamawiać darmowe próbki? Ja uważam, że tak, ponieważ nic za to nie płacimy, a być może wśród próbek znajdziemy swój ideał kosmetyczny (i nie tylko) i skusimy się na zakup produktu pełnowymiarowego. Często też zdarza się, że otrzymujemy próbki w małych buteleczkach, które później możemy wykorzystać podróżując.
Na koniec pokażę Wam kilka rzeczy, które do tej pory otrzymałam.

 4 mini produkty z firmy Johnson`s Baby. Co prawda dziecka nie mam, ale testuję na sobie. Jak na razie nie znalazłam zastosowania dla kremu przeciw odparzeniom ;) Buteleczki mają po 50 ml, natomiast tubki po 15 ml, więc nie są to jednorazowe próbki.

Próbka perfum Puma Yellow. Na początku myślałam, że w saszetce jest chusteczka nasączona perfumami, jednak po otwarciu szybko się przekonałam, że tak nie jest, ponieważ wszystko mi się rozlało. Typowa próbka na jeden raz, bo nawet jak całości od razu nie zużyjemy to po otwarciu zapach wywietrzeje.

 Tampony o.b. W zestawie 2 tampony mini, 2 tampony normal, kalendarzyk oraz książeczka "Od dziewczynki do kobiety".

10 tabletek suplementu diety CelluOff.

Ostatnie zdjęcie przedstawia już taki gadżet, nie próbkę. Jest to mapa samochodowa Polski, ufundowana przez firmę K2.

Z tego co się sprawdzałam to trzy pierwsze rzeczy nadal można zamawiać. Nie wiem jak się sprawa ma w stosunku do dwóch ostatnich. A jak z Wami? Korzystacie z opcji darmowych próbek lub gadżetów? 

Na dzisiaj to już wszystko. Pozdrawiam,
Anka

 

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Kanały na YT - TOP 10


Witajcie.
Moja przygoda z blogowaniem zrodziła się po tym jak zaczęłam oglądać kanały typowo urodowe na YouTube. Ja również chciałam się dzielić opiniami z innymi, jednak nie byłam na tyle odważna aby stanąć przed kamerą i nagrać coś, co później trafi do internetu. Została mi więc opcja założenia bloga i póki co to mi zdecydowanie wystarczy :)
Jednakże nadal oglądam filmiki na YT i często wyszukuję coraz to nowsze kanały, o podobnej tematyce do mojego bloga. Muszę przyznać, że z każdym dniem jest ich coraz więcej i więcej. Postanowiłam stworzyć swoją listę TOP 10 takich właśnie kanałów. Być może i wy z niej skorzystacie :)

10. MsDoncellita > Link do kanału tutaj
9. MrOlimpia18 > Link do kanału tutaj
8. Kariwitch2 > Link do kanału tutaj
7. 82Inez > Link do kanału tutaj
6. Grzeex3 > Link do kanału tutaj
5. KatOsu > Link do kanału tutaj
4. RedLipstickM0nster > Link do kanału tutaj
3. MartynaUK > Link do kanału tutaj
2. TheKretka1 > Link do kanału tutaj
1. Nieesia25 > Link do kanału tutaj

To moje faworytki jeśli chodzi o kanały urodowe. A jakie są wasze typy? Piszcie, bo być może znalazłyście kanał, którego jeszcze nie miałam okazji odwiedzić ;)

Jednym kanałem, już o zupełnie innej tematyce, godnym polecenia jest kanał Sebastiana, czyli Shogun1978. Sebastian jest vlogerem, który opowiada o życiu w USA. Naprawdę świetnie się go słucha. Opowiada i pokazuje w swoich filmach bardzo ciekawe rzeczy i miejsca.

Na dzisiaj to wszystko. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Anka.


sobota, 18 sierpnia 2012

Miss Sporty Just Clear Mascara

Witajcie ;)
Dzisiaj kolejny produkty z firmy Miss Sporty - Just Clear Mascara. Jest to przezroczysta maskara, a właściwie żel do rzęs. Ja zakupiłam swój w celu ujarzmienia swoich niesfornych brwi i pod tym kontem będę pisać recenzję. Do rzęs go nigdy nie używałam i raczej nie będę, bo nie widzę w tym sensu, chyba że jako podkład pod tusz.
Żel ten można zakupić wszędzie tam gdzie dostępna jest marka Miss Sporty. Sugerowana cena producenta to 10,07zł. 



Moje pierwsze wrażenie było podobne jak w przypadku korektora. Tutaj również zastosowano przezroczyste opakowanie, dzięki czemu mamy kontrole nad tym ile produktu jeszcze nam zostało. Jak na początku żel prezentuje się dość elegancko, tak później zmienia kolor, po prostu brudzi się od pudru, podkładu czy też cieni. Jednak nie wpływa to na jego właściwości.
Szczoteczka jest wykonana z włosia syntetycznego, bardzo dobrze się nią nakłada produkt i dokładnie można za jej pomocą wyczesać brwi. Nabiera się na nią wystarczającą ilość żelu, ani za mało ani za dużo. Wygląda tak:



Zapach jest troszkę chemiczny, ale bardzo delikatny. Można powiedzieć, że praktycznie nie wyczuwalny i znika po nałożeniu produktu na brew.

Przejdźmy teraz do jego działania, bo to chyba najistotniejsze. Moje brwi są dość niesforne i mam z nimi spore problemy. Chciałam znaleźć produkt, który da sobie z nimi radę. Na początku używałam żelu do brwi z firmy Essence, jednak chyba został wycofany ze sprzedaży i nigdzie go nie mogłam znaleźć. Jak zobaczyłam ten żel od razu wrzuciłam go do koszyka i teraz nie żałuje. Żel nie skleja brwi, dobrze je wyczesuje. Po zaschnięciu nie widać, że na brwiach jest coś nałożone. Żel utrwala brwi bardzo dobrze, a efekt utrzymuje się przez cały dzień. Jedynym minusem tej maskary jest fakt, że kiedy przesadzimy z jej ilością to będzie się ona łuszczyć i osypywać w postaci białego proszku, co wygląda nienajlepiej i rzuca się w oczy.
Podsumowując jest to produkt zdecydowanie godny polecenia dla osób, które chcą okiełznać swoje brwi ;)

WAŻNE. Przypominam o rozdaniu, do którego nadal można się zgłaszać. Każdy może wziąć udział. Szczegółowe informacje znajdziecie tutaj: ROZDANIE

Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Anka.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Miss Sporty Liquid Concealer


Witajcie.
Produkt, o którym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć to Miss Sporty Liquid Concealer. Jak sama nazwa wskazuje jest to korektor w płynie, przeznaczony do tuszowania cieni pod oczami, zmarszczek oraz niedoskonałości cery.


Korektor można kupić wszędzie tam, gdzie dostępna jest marka Miss Sporty, a że jest ona dość popularna nie powinniście mieć problemu z jego zakupem. Cena jest dość przystępna, sugerowana cena producenta to 9,98 zł. Dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych, jaśniejszej i ciemniejszej.
Ja swój korektor kupiłam z zamiarem maskowania cieni pod oczami, ponieważ należę do tych osób, które mają je dość spore i widoczne. Moje pierwsze wrażenie jeszcze przed otwarciem było dość pozytywne, ponieważ lubię przezroczyste opakowania takich produktów, gdyż chcę wiedzieć kiedy on się kończy, nie chcę być zaskoczona. Miałam pewne obawy co do pojemności, ponieważ jest to tylko 6 ml. Zastanawiałam się na jak długo wystarczy ale jak już miałam się okazję przekonać wystarcza na dość długo. Ja go używam od ponad dwóch miesięcy, codziennie. Po otwarciu ukazuje się nam standardowy aplikator, który często pojawia się np. w błyszczykach do ust. Wygląda on tak:



Konsystencja jest dość delikatna, nie za gęsta ani nie za rzadka. Korektor dobrze się rozprowadza.



Zapach jest delikatny, można powiedzieć, że nie wyczuwalny.
Z korektorem dobrze się pracuje, jednak należy uważać z jego „dawkowaniem”. Kiedy nałożymy go za dużo zbiera się w zmarszczkach i może się rolować.
Co do krycia, myślę że jest w porządku. W moim przypadku ładnie maskuje cienie, a jak już wcześniej wspominałam są one dość spore. Jeśli natomiast chodzi o wspomniane przez producenta zmarszczki czy niedoskonałości cery to miałabym pewne wątpliwości. Nie spotkałam się jeszcze nigdy z produktem tego typu, który faktycznie w jakikolwiek sposób tuszował zmarszczki. Natomiast z niedoskonałościami cery, wypryskami itp. niestety sobie nie radzi. Jest do tego za rzadki.
Ten produkt ma kilka wad, o których należy wspomnieć. Niestety nie utrzymuje się na twarzy przez cały dzień. Pod koniec dnia po prostu znika i trzeba zrobić poprawki. Kolejną sprawą jest mała gama kolorystyczna. Myślę, że nie każdy będzie w stanie coś do siebie dopasować.

Mimo wszystko jak na razie nie znalazłam godnego zastępcy dla tego produktu i nadal będę go używać. Jest jak na razie najlepszym korektorem, z którym miałam okazję się spotkać z tego przedziału cenowego. Myślę, że można przymknąć oko na te kilka minusy, biorąc pod uwagę ilość zalet tego produktu. Zatem mogę go Wam polecić.

To wszystko jeśli chodzi o dzisiejszą recenzję.

Chciałam jeszcze kilka słów napisać odnośnie rozdania, które nadal trwa. Przypominam, że aby wziąć udział w rozdaniu należy spełnić dwa warunki, które są podane w notce z rozdaniem. Osoby, które myślą, że można coś pominąć są w błędzie. Będę weryfikować kto spełnił swoje zadanie i tylko te osoby wezmą udział w losowaniu.

WAŻNE. Przypominam o rozdaniu, do którego nadal można się zgłaszać. Każdy może wziąć udział. Szczegółowe informacje znajdziecie tutaj: ROZDANIE

Na dzisiaj to już wszystko. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Anka ;)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdanie - sprostowanie ;)


Witajcie. Dzisiaj kilka słów sprostowania do rozdania. Ponieważ chcę aby pierwsze rozdanie na moim blogu przebiegało sprawnie i bez zarzutów postanowiłam nieco zmodyfikować regulamin. Układając regulamin nie przemyślałam go sobie dokładnie i dziękuję jednej z szafowiczek, że zwróciła na to uwagę i mnie o tym poinformowała. Chodzi dokładnie o punkt, w którym mowa o obserwowaniu mojego bloga na szafa.pl. Wiadomo, że nie wszyscy mają te same nicki na szafie oraz tutaj i późniejsza weryfikacja mogłaby być niesprawiedliwa, ponieważ mogłabym uznać, że ktoś nie spełnił wszystkich warunków. Dlatego aby uniknąć takiej sytuacji obserwowanie mojego bloga na szafie nie jest wymagane, aczkolwiek mile widziane. Nie będzie to miało jednak wpływu na udział w rozdaniu. Z góry przepraszam za to nieporozumienie ;) No i oczywiście dla tych, którzy jeszcze nie wzięli udziału w rozdaniu przypominam, że można zgłaszać się jeszcze przez 13 dni. Wystarczy przeczytać poprzednią notkę i już będziecie wiedzieć co musicie zrobić ;)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Anka ;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Konkurs - rozdanie!!!


Witajcie, dzisiaj obiecany w poprzednim poście konkurs :) Konkurs, a właściwie rozdanie nie będzie trudne, trzeba tylko spełnić kilka warunków.
  1. Musisz być obserwatorem mojego bloga (aby zostać obserwatorem bloga należy kliknąć na niebieski przycisk "dołącz się do tej witryny", który znajduje się po prawej stronie).
  2. Pod tym postem musisz dodać komentarz, w którym podasz swój adres e-mail (na który wyślę wiadomość o ewentualnej wygranej).
Aby wziąć udział w tym rozdaniu wszystkie warunki muszą być spełnione. Jeśli zapomnicie chociaż o jednym, niestety zostaniecie zdyskwalifikowani.
Teraz kilka powodów, dla których warto wziąć udział w rozdaniu, czyli nagrody:
  1. Ziaja Maska nawilżająca z glinką zieloną,
  2. Ziaja Maska anty-stres z glinką żółtą,
  3. Garnier Beauty Balm Perfector,
  4. Eweline Cosmetics 8w1 Total Action.

Wszystkie nagrody sponsoruję ja sama.

Zgłaszać można się począwszy od dnia dzisiejszego tj. 12.08.2012 do 26.08.2012 (do godziny 00:00). Czas trwania to 14 dni. Zwycięzca zostanie wybrany w drodze losowania, a wyniki zostaną ogłoszone 27 lub 28.08.2012 na moich blogach. Zwycięzca rozdania zostanie poinformowany o wygranej przez e-mail. Na odpowiedź zwrotną od zwycięzcy wraz z adresem do wysyłki nagrody czekam maksymalnie tydzień. W przypadku braku kontaktu ze strony osoby, która wygrała losowanie zostanie przeprowadzone po raz kolejny spośród osób, które brały udział w rozdaniu.
To chyba wszystko co chciałam napisać. Zatem zapraszam do zabawy ;)
Pozdrawiam, Anka.

piątek, 10 sierpnia 2012

Pomadki ochronne.


Witajcie. Już niebawem na moim blogu będziecie mogli przeczytać recenzję tuszu do rzęs Essence Multi Action. Jak na razie jestem na etapie „poznawania” jej i wkrótce będę mogła Wam coś o niej powiedzieć. Muszę przyznać, że moja opinia co do tej maskary z dnia na dzień się zmienia, ale jak już będę pewna co do niej na pewno Wam ją przedstawię razem ze zdjęciami przed i po.
A tym czasem krótka recenzja trzech pomadek ochronnych, czyli kosmetyków bez których ja żyć nie potrafię :) Niestety to prawda… Moje usta już chyba uzależniły się od nawilżania ich pomadkami ochronnymi i kiedy zrobię sobie chociaż jeden dzień przerwy od razu jest z nimi źle, pierzchną, są zaczerwienione i co najgorsze pieką. Taka sytuacja powtarza się niezależnie od tego czy za oknem mróz czy też upał.
Pomadki, o których mowa są w tym samym przedziale cenowym (4-5zł) i są dostępne w Rossmanie (przynajmniej ja je tam kupiłam).
Pierwsza z nich to Isana Lippen Pflege Sanft-Rose. Pomadka tania, bo kosztuje zaledwie 4,19zł. Nie ma zapachu ani smaku co jak dla mnie jest dość sporym plusem. Nie zbiera się w kącikach ust ani nie podkreśla suchych skórek. Na ustach pozostawia bardzo delikatny i praktycznie nie widoczny różowy kolor. Pomadka delikatnie nawilża usta, ale niestety nawilżenie nie utrzymuje się długo i sama pomadka dość szybko znika z ust. Jest twarda ale dobrze się ją rozprowadza, dzięki czemu jest dość wydajna.

Kolejna pomadka to „siostra” tej poprzedniej, czyli Isana Lippen Pflege Sun. Dokładnie taka sama cena jak poprzednio. Brak smaku, zapach bardzo delikatny, praktycznie niewyczuwalny, lekko słodki. Pomadka posiada filtr SPF20, a jak wiadomo niektóre filtry bielą i tak jest w przypadku tej pomadki. Po jej nałożeniu na ustach powstaje biała warstwa, która podkreśla suche skórki i zbiera się w kącikach ust. Co więcej dosyć ciężko się rozprowadza i nie daje praktycznie żadnego nawilżenia. Kupiłam ją skuszona napisem SPF20, oraz w miarę dobrą opinią, którą miałam na temat pomadki Sanft-Rose, jednak to był błąd, ponieważ pomadka teraz leży nieużywana. Dobrze, że kosztowała tylko 4,19.
 
Ostatni produkt to Serum regenerujące do ust ExtraSoftBio z firmy Eweline Cosmetics. Cena to 4,69zł. Ja używałam wersji różowej. Serum praktycznie bez zapachu, ale za to z bardzo gorzkim smakiem, co w przypadku pomadki do ust jest ogromnym minusem. Pomadka ta daje niewielkie nabłyszczenie, taki bardzo delikatny perłowy efekt. Dobrze się rozprowadza, ale jest bardzo miękka i szybko się zużywa (mi wystarczyła na niespełna miesiąc). Dodatkowym minusem jest fakt, że opakowanie nie jest super trwałe, więc nie można od tak wrzucić jej do torebki bo może pęknąć, co może doprowadzić do złamania pomadki (niestety u mnie tak właśnie się zdarzyło).

Podsumowując, jeśli miałabym wybrać ponownie którąś z tych trzech sztuk, to była by to Isana Sanft Rose, ale i tak ona nie spełnia moich wszystkich oczekiwań, jednak jest najlepsza z przedstawionej trójki.
Na dzisiaj to wszystko. Już niebawem nowe posty, recenzje i KONKURS, więc miejcie się na baczności :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Anka.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Eveline Cosmetics 8w1 Total Action

Witajcie!
Kolejny dzień, kolejna recenzja. Dzisiaj pragnę Wam przedstawić, sławną już odżywkę do paznokci firmy Eveline Cosmetics 8w1 Total Action. Jest to odżywka z serii Nail Therapy Professional. W serii tej znajdziecie również pięć innych odżywek takich jak: S.O.S dla kruchych i łamliwych paznokci, Paznokcie twarde i lśniące jak diament, Maksymalny wzrost paznokci, Miękkie i zadbane skórki oraz 3w1 60-sekundowy wysuszasz, utwardzacz i nabłyszczasz do lakieru. Niestety z żadną oprócz 8w1 Total Action nie miałam do czynienia, ale myślę, że kiedyś się skuszę na jeszcze jakąś. Wracając do tematu, czyli odżywki 8w1 Total Action, zakupiłam ją w Rossmanie i tam też je możecie dostać, widziałam je również w małych osiedlowych drogeriach, oraz oczywiście na stronie tej firmy. Ja za swój egzemplarz zapłaciłam 10,49zł.
Długo się zastanawiałam czy to już odpowiedni czas aby zrecenzować ten produkt, ale skoro producent zapewnia nas, że efekt widoczny jest już po 10 dniach postanowiłam, że opowiem Wam co nie co o niej. Kupiłam ją zachęcona tysiącem pozytywnych opinii na jej temat, obawiałam się tylko jednego, a mianowicie tego, że wystąpi u mnie efekt uboczny jaki niestety u niektórych osób się pojawiał, czyli pieczenie lub ból paznokci. Na szczęście u mnie nic takiego się nie stało i zaczęłam ją stosować tak jak zaleca producent, czyli codziennie jedna warstwa produktu na paznokcie i tak przez 4 dni, po czym całość zmywamy i czynność powtarzamy.
Odżywka ma działać cuda, tak przynajmniej wnioskuje czytając opis na opakowaniu i ulotce. Moje paznokcie przed zastosowaniem odżywki były w stanie opłakanym, delikatnie mówiąc. Były odbarwione, bardzo się kruszyły, łamały i rozdwajały. Co więcej, moje paznokcie nigdy nie były długie, rosną bardzo wolno i mają brzydki kształt.
Na opakowaniu jest napisane „wiele problemów jedno rozwiązanie”, więc przejdźmy do tych problemów:
  1. Paznokcie zniszczone, moje paznokcie nie były zniszczone, po prostu przechodziły zły okres ;) Ale poprosiłam w tej kwestii o opinię koleżankę, która miała tipsy i używała tej odżywki po ich usunięciu i bardzo jej pomogła. Można wręcz powiedzieć, że odbudowała płytkę paznokcia.
  2. Rozdwajające się paznokcie to problem, który zdecydowanie mnie dotyczy. Niestety lakiery, których wcześniej używałam, spowodowały że moje paznokcie w zastraszającym wręcz tempie zaczęły się rozdwajać. Niestety po obiecanych 10 dniach nie widziałam różnicy. Dopiero teraz po około 3 tygodniach widać, że odżywka coś z tym problemem robi.
  3. Cienkie paznokcie. Moje paznokcie nigdy nie były cienkie, więc nie mogę odnieść się do tego punktu. Aczkolwiek na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że zrobiły się odrobinę twardsze.
  4. Paznokcie miękkie. Patrz punkt wyżej ;)
  5. Kruche paznokcie. Ten punkt zdecydowanie mogę potwierdzić. Moje pazurki były bardzo kruche i przez co bardzo często się łamały. Z tym problemem odżywka bardzo szybko sobie poradziła i w zasadzie jest to jedyny efekt, widoczny po 10 dniach.
  6. Łamliwe paznokcie. Ponownie patrz punkt wyżej ;)
  7. Paznokcie matowe. Tego od odżywki nie oczekiwałam, więc efektu nie widzę.
  8. Paznokcie o nierównej powierzchni. Niestety tutaj również nie widzę żadnych efektów.
Podsumowując… Odżywka ma wiele plusów ale też sporo minusów. Osobiście nigdy nie wierzyłam w produkty 3w1, a co dopiero 8w1. Czasem wolę kupić jeden produkt, skierowany na usunięcie konkretnego problemu. Szkoda, że odżywka nie wpływa na odbarwienia paznokcia, bo myślę, że jest to bardziej rzucający się w oczy problem aniżeli paznokcie matowe (ale to tylko takie moje małe spostrzeżenie). Myślę, że dużym plusem będzie efekt wizualny (kolor) jaki daje na paznokciach ta odżywka. Mi osobiście się bardzo podoba mleczny kolor, który jest bardzo delikatny. Ważne jest też to, że mimo tego że odżywkę powinno się stosować codziennie to nie jest to uciążliwe bo bardzo szybko wysycha na paznokciach. Mimo wszystkich minusów, które posiada ta odżywka myślę, że warto w nią zainwestować, ponieważ jakieś efekty są widoczne.
To chyba wszystko na dzisiaj, jeśli macie jakieś pytania to piszcie a ja chętnie odpowiem.

Ziaja Ogórkowa

Witajcie. Dzisiaj trochę z innej beczki, bo nie o kosmetykach kolorowych lecz o kosmetykach do pielęgnacji. Propozycją na dzisiaj jest zestaw Ziaja ogórkowa, czyli mleczko do demakijażu oraz tonik.

Najpierw weźmy na tapetę mleczko. Długo szukałam produktu, który spełniałby wszystkie moje oczekiwania i w końcu znalazłam. Buteleczka zawiera 200ml produktu i kosztuje około 6-8zł. Muszę przyznać, że to właśnie cena zachęciła mnie do wypróbowania tego mleczka. Po otwarciu opakowania wyczuwalny jest bardzo świeży i przyjemny zapach ogórków, nie jest on jednak intensywny, co jest jak najbardziej na plus bo jak wiadomo nie wszyscy tolerują mocne zapachy. Mleczko ma bardzo przyjemną konsystencję, która idealnie zmywa się makijaż. Doskonale radzi sobie również z makijażem oczu, a przede wszystkim tuszem do rzęs. Wystarczy niewielka ilość produktu naniesiona na wacik aby zmyć makijaż, a co za tym idzie produkt ten jest bardzo wydajny. Mleczko nie podrażnia, nawet jesli dostanie się do oka. Skóra po użyciu mleczka jest bardzo delikatna i miękka.
 
Do mleczka dokupiłam jeszcze tonik ogórkowy. Jego pojemność to tak jak w przypadku mleczka 200ml, cena 4-6zł. Według mnie w przypadku tego produktu zapach jest bardziej  wyczuwalny. Tonik dobrze oczyszcza cerę i daje efekt świeżości na twarzy. Nie wysusza cery i jej nie podrażnia. Tonik ma również działanie kojące, o czym przekonałam się ostatnio jak moja twarz spiekła się na słońcu. Tonik nie ściąga skóry, bardzo dobrze ją nawilża.
 
Warto zaznaczyć, że obydwa produkty są do cery suchej, normalnej i mieszanej, więc są to produkty uniwersalne. To tylko część serii ogórkowej, ponieważ producent oferuje nam również peeling do twarzy, krem do rąk oraz krem do twarzy i to wszystko o zapachu świeżego ogórka.

Podsumowując… Są ta moje dwa ulubione produkty do pielęgnacji twarzy. Za tak niską cenę firma Ziaja oferuje nam bardzo dużo. Na chwilę obecną nie szukam godnych zastępców dla tego duetu, ponieważ sprawuje się on idealnie. W planach mam przetestowanie pozostałych produktów z tej serii i mam nadzieję, że spiszą się one tak jak te, które już miałam okazje używać i staną się moimi ulubieńcami.

Na dzisiaj to wszystko. Zapraszam do komentowania. Pozdrawiam :)

Golden Rose 3D Fantastic Lash Mascara

Witajcie. Mam dla Was kolejną recenzję tuszu do rzęs. Dzisiaj będzie to Golden Rose 3D Fantastic Lash Mascara. Ceny tego tuszu wahają się w przedziale 12-14zł, więc tusz nie należy do najdroższych.
Na pierwszy rzut oka możemy zobaczyć całkiem przyjemne opakowanie w kolorze metalicznym czerwonym. Moje pierwsze wrażenie po otwarciu maskary nie było najlepsze, ze względu na to, że nie lubię silikonowych szczoteczek. Na szczęście to było tylko pierwsze wrażenie J
Na początek (tradycyjnie) odniosę się do obietnic producenta, a później przedstawię swoją opinię.
Producent pisze: „Rewelacyjny tusz stworzony by pogrubić Twoje rzęsy, ekstremalnie je wydłużyć i podkręcić.” Tusz pogrubia rzęsy już przy pierwszej warstwie, a dwie warstwy dają bardzo ładny efekt. Jeżeli chodzi o wydłużenie, to można zauważyć, że rzęsy stały się nieco dłuższe, ale raczej wstrzymałabym się z określeniem tego „ekstremalne wydłużenie”. Moje rzęsy są naturalnie podkręcone, więc tego od tuszu już nie wymagam i nie mogę ocenić.
Dzięki innowacyjnej formule i elastycznej, silikonowej szczoteczce, tusz pokrywa rzęsy równomiernie od nasady po same końce. Rozczesuje je i nie pozostawia grudek. Nadaje rzęsom intensywny czarny kolor” Z tym wszystkim zgadzam się w stu procentach. Myślę, że dzięki tej maskarze przekonam się do silikonowych szczoteczek. Tusz ma bardzo intensywny czarny kolor (jak dla mnie to ogromny plus, ponieważ nie lubię wypłowiałej czerni na rzęsach), a silikonowa szczoteczka doskonale rozprowadza tusz i wyczesuje rzęsy. Trzeba jednak uważać przy manewrowaniu tą szczoteczką, ponieważ można się ukłuć w powiekę lub samo oko, co niestety już nie raz zrobiłam i kończyło się tą załzawionym i zaczerwienionym okiem. Warto zaznaczyć, że tusz nie kruszy się i nie rozmazuje. Stosuję go teraz, kiedy na dworze mocne słońce i upał i nie mam z nim żadnych problemów. Moje oczy często łzawią ale tusz mimo to daje sobie doskonale radę.
Podsumowując…
Obecnie jest to mój numer jeden. Zdecydowanie przyczynia się do tego jego niska cena oraz jakość jaką za nią dostaję. Byłam bardzo zaskoczona widząc jego nienajlepsze opinie na innych stronach. Ja jestem jak najbardziej na tak. Myślę, że znalazłam godnego zastępce Max Factora 2000 Calorie. Jeżeli ktoś lubi efekt intensywnie czarnych rzęs, ładnie pogrubionych i wyczesanych to serdecznie polecam 3D Fantastic Lash Mascara.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :)

Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look

Witajcie! Dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnego tuszu do rzęs. Tym razem będzie to Max Factor 2000 Calorie. Maskara ta dostępna jest w trzech wariantach: Dramatic Look, Curved Brush i Waterproof. Dzisiaj zajmiemy się tą pierwszą, czyli Dramatic Look.

Ceny maskary kształtują się w okolicach 30-39zł, w zależności od miejsca zakupu. Tusz nie należy do najtańszych, dlatego też można od niego więcej wymagać. Najpierw jednak skupię się na tym co obiecuje nam producent i jak się to ma do rzeczywistości.
Pogrubienie: producent wspomina o super mocnym pogrubieniu, które sprawia, że nasze rzęsy mają zwiększyć swoją objętość aż o 300%. Faktem jest, że mascara pogrubia rzęsy, ale moim zdaniem na pewno nie o 300%. Nie można też oczekiwać takiego efektu jaki jest prezentowany w reklamie telewizyjnej tego tuszu.
Odżywienie rzęs to kwestia również poruszana przez producenta, natomiast z tym się nie mogę zgodzić. Moje rzęsy nie wzmocniły się, ani w żaden inny sposób nie zmieniły się po regularnym używaniu tego tuszu.
Zaletą tego tuszu jest fakt, że nie kruszy się, na rzęsach utrzymuje się przez cały dzień i nawet kiedy na dworze jest upał tusz nie rozmazuje się i nie topi, dzięki czemu nie tworzy efektu pandy :)
Zdecydowaną zaletą tego tuszu jest jego szczoteczka, dzięki której zdecydowałam się na jego zakup. Jest to klasyczna szczoteczka, która ładnie wyczesuje rzęsy i je rozdziela, oraz pozwala na precyzyjne naniesienie tuszu na rzęsy.
Ważną rzeczą, którą powinno się zaznaczyć przy recenzowaniu tego tuszu jest fakt że jest on bezzapachowy, hipoalergiczny i dopuszczony do stosowania przez osoby noszące szkła kontaktowe (tego ostatniego nie jestem w stanie sprawdzić, ponieważ nie noszę szkieł kontaktowych).
Podsumowując… Do niedawna ten tusz był moim numerem jeden. Zużyłam trzy opakowania i o ile przy dwóch pierwszych byłam nim zachwycona tak przy trzecim moje zdanie diametralnie się zmieniło. Nie wiem czy został zmieniony jego skład, czy coś z moim egzemplarzem było nie tak, ale nie byłam w stanie rozczesać moich rzęs, ani ich pomalować bez okropnego sklejania ich. Nawet szczoteczka nie była w stanie tego zmienić. Dodatkowo konsystencja była tak jakby bardziej rzadka i mokra. Postanowiłam, że dam szansę tej maskarze i pozwolę jej trochę zgęstnieć i po jakimś miesiącu powróciłam do niej, jednak mimo, że zgęstniała i nie była już tak mokra, to nie dało się nią pracować, ponieważ nadal sklejała moje rzęsy. Na dzień dzisiejszy jestem na nie, jeżeli chodzi o ponowny zakup. Być może jeszcze kiedyś do niej powrócę, ale na pewno nie prędko.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania :)

Pierre Rene Volume Rich Mascara

Witajcie.
Dzisiaj mam dla Was recenzję mascary Pierre Rene Volume Rich. Tusz ma pojemność 10ml i kosztuje 14,99zł (na stronie producenta), ja natomiast zapłaciłam za swój egzemplarz 12,49zł (allegro).
Producent o tej mascarze pisze: „Pogrubiająca mascara do rzęs o lekkiej, kremowej formule. Doskonale pogrubia rzęsy już po pierwszym nałożeniu. Okrągła szczoteczka idealnie rozprowadza mascarę, nie powodując sklejania rzęs. Zawiera keratynę i panthenol. Idealna dla cienkich i osłabionych rzęs. Hipoalergiczna. Innowacyjna formuła, zmywalna samą wodą!!!”
Co mnie skusiło, aby zakupić tą mascarę? Już kiedyś miałam jeden tusz z Pierre Rene (Lash Creator Mascara) i byłam z niego naprawdę zadowolona, ponieważ mogłam nim uzyskać efekt pogrubionych, podkręconych, wydłużonych i mega czarnych rzęs, czyli coś czego ja oczekuję od tuszu do rzęs. Drugą kuszącą sprawą jest cena tej mascary.
Jakie były moje pierwsze wrażenia po otrzymaniu przesyłki? Szczoteczka dokładnie taka jaką lubię najbardziej i jaką najwygodniej mi się pracuje. Standardowa, nie silikonowa, nie za duża ani nie za mała, z gęstym włosiem. Krótko mówiąc dla mnie idealna. Kolor mojej mascary to 01 carbon black, intensywna czerń. Zapach całkiem przyjemny dla nosa, nie jest intensywny dlatego nawet nie zwracam uwagi na niego przy aplikacji.
Tak wyglądają moje rzęsy naturalnie:
Pierwsza warstwa tuszu:
Druga warstwa tuszu:
Już pierwsze użycie tej mascary utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jest ona dla mnie, ani dla osób, które lubią bardziej „dramatyczny” wygląd rzęs. Mascara niestety moich rzęs nie pogrubiła, na co bardzo liczyłam. Faktem jest, że mascara ta ma przyjemną konsystencje, która nie skleja rzęs. Szczoteczka bardzo ładnie rozczesuje i rozdziela rzęsy, ale poza tym innych efektów nie zauważyłam. Nie mam wrażliwych oczu, w związku z tym mascara mnie nie uczuliła, ale nie mogę powiedzieć czy tak samo będzie u innych osób. Jeżeli chodzi o zmywanie wodą, to niezupełnie się z tym zgodzę, ponieważ zawsze jakieś niedociągnięcia zostają, które trzeba poprawić płynem bądź mleczkiem do demakijażu.
Podsumowując… Mogę polecić tą mascarę osobom, które lubią delikatnie podkreślić swoje rzęsy, natomiast jeżeli lubicie mieć grube i intensywnie czarne rzęsy to tą mascarą takiego efektu nie osiągniecie nawet przy trzech warstwach. Mascara ma kilka plusów jak na przykład szczoteczka, konsystencja (nie odbija się na dolnych powiekach zaraz po nałożeniu), mascara nie kruszy się z naszych rzęs.
Czy kupię ponownie ten tusz? Raczej nie, ale ten który posiadam postaram się zużyć do końca.
Na dzisiaj to wszystko. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania:)

Lakiery Hean Colour Obsession

Witajcie!
Dzisiaj mam dla Was recenzję trzech lakierów do paznokci firmy Hean. Lakiery o których mowa to seria Colour Obsession nr 496, 489 i 452. Lakiery kupiłam już jakiś czas temu w małej drogerii osiedlowej i zapłaciłam 5zł za sztukę. Buteleczki zawierają 7ml produktu. Jeżeli nie macie do nich dostępu w swoim mieście odsyłam Was do strony internetowej firmy Hean, gdzie znajdziecie wszystkie wersje kolorystyczne lakierów w cenie 4,99zł. Nie ukrywam, że do zakupu skusiły mnie piękne kolory, jakie oferuje nam firma Hean.
Kolor 489 to bardzo intensywny róż, który na pierwszy rzut oka wygląda na matowy, ale pod światło można zauważyć, że ma w sobie malutkie drobinki, które sprawiają, że lakier połyskuje na fioletowo. Aby pokryć płytkę paznokcia należy nałożyć dwie warstwy produktu. Lakier nie pozostawia smug oraz nie zabarwia płytki paznokcia, nawet wtedy gdy nie użyjemy żadnego podkładu.
Kolor 496 to mocny pomarańcz z serii fluo. Przy tym kolorze również trzeba dwóch warstw aby pokryć paznokcie. Jest to kolor matowy, bez żadnych drobinek czy połysku. Zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż jego poprzednik. Przy tym kolorze również nie zauważyłam aby moje paznokcie odbarwiły się. Aplikacja jest przyjemna i łatwa.
Kolor 452 to bardzo jasny róż z różowymi drobinkami. Jest to lakier perłowy i szczerze mówiąc do dzisiaj się zastanawiam co mnie podkusiło, żeby go kupić. Kolor na paznokciach prezentuje się, mówiąc delikatnie, nie zbyt ciekawie. Z tego co zauważyłam, kolor ten został wycofany ze sprzedaży i nie ma go na stronie. Chyba nikt za nim płakać nie będzie. Co ciekawe, lakier przy aplikacji pozostawia okropne smugi, trzy warstwy nie kryją całkowicie paznokci.
Podsumowując… Lakier nr 452 zdecydowanie odradzam, natomiast dwa pozostałe serdecznie polecam. Dostają ode mnie wysoką notę za aplikację, krycie, małą pojemność, wygodny pędzelek, kolory, trwałość (na paznokciach utrzymują się do 5 dni bez użycia top coatu, w buteleczce nie gęstnieją po otwarciu).
Na dzisiaj to wszystko. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :)

Garnier Beauty Balm Perfector

Witajcie.
Dzisiaj recenzja kremu B.B. od Garniera. Garnier Beauty Balm Perfector jest to nowość na rynku. Rozbieżność cenowa jest dość duża, krem można kupić już od 14,99zł do 21,99zł.

Producent zapewnia nam 5 korzyści w jednym produkcie:
- 24h nawilżenie
- wyrównanie kolorytu skóry
- korygowanie niedoskonałości
- rozświetlenie
- ochronę UVA/UVB (SPF 15).
Do tych punktów postaram się odnieść w mojej recenzji. Ten krem używam od ponad miesiąca, zakupiłam go w Tesco za 16,99zł. Moja cera jest normalna, nie wymaga mocnego nawilżania, więc spokojnie mogę zapewnić, że krem bb mi wystarczy do nawilżania jej przez cały dzień. Faktem jest, że ja na swojej cerze "czuję" go nawet po całym dniu, ale wątpie, że osoby posiadające cerę tłustą lub suchą będą zadowolone z nawilżenia jakie zapewnia ten krem. Jedyne przebarwienia jakie mam na twarzy to cienie pod oczami, których nie pokrywają nawet dobre podkłady, więc od kremu bb tego nie wymagam, aczkolwiek po jego użyciu cera staje się bardzo jednolita i gładka. Jeżeli chodzi o niedoskonałości to od czasu do czasu na mojej twarzy wyskoczy jakiś "wróg", którego krem nie jest w stanie zakryć. Ten krem zdecydowanie rozświetla moją twarz, cera staje się taka delikatna i jasna (ja posiadam krem w odcieniu 02-cera jasna). Osobiście uważam, że produkty do twarzy powinny mieć nieco wyższy filtr, dlatego nie jestem zadowolona z tej 15. Warto zaznaczyć, że produkt jest dość wydajny, a pojemność tubki to 50ml, więc wystarcza na długo.
Podsumowując... Uważam, że jak na krem bb, ten produkt nie jest zły, ale też nie jest to coś co poleciłabym osobom z dużymi przebarwieniami i niedoskonałościami, ponieważ jego "krycie" jest kiepskie. Wedłu mnie jest to idealny produkt na lato (wówczas gdy użyjemy jakiegoś kremu z większym filtrem pod spód), ponieważ jest lekki i nie daje efektu maski nawet przy dwóch warstwach. Po przypudrowaniu jakimkolwiek pudrem transparentym całość nieźle się prezentuje. Odnosząc się do ceny... nie wiem czy kupiłabym produkt za cenę regularną (ok. 20-21zł), ale napewno tak w cenie promocyjnej (ok. 15-16zł).

Przeniesienie ;)

Witajcie, dzisiaj mój pierwszy post na tym blogu, ale muszę przyznać, że nie pierwszy ogólnie, ponieważ wcześniej prowadziłam bloga założonego na portalu szafa.pl, jednak możliwości na tamtym blogu nie spełniały moich oczekiwać. Mój poprzedni blog jeszcze przez jakiś czas będzie prowadzony, ale z czasem całkiem przeniosę się tylko tutaj. Dla osób zainteresowanych tutaj możecie zobaczyć mój poprzedni blog. 
Tematyka jest chyba oczywista :) Wystarczy zobaczyć na nazwę bloga.
Na dzisiaj tyle tego krótkiego wstępu. Do następnego razu, pozdrawiam Anka :)