piątek, 10 sierpnia 2012

Pomadki ochronne.


Witajcie. Już niebawem na moim blogu będziecie mogli przeczytać recenzję tuszu do rzęs Essence Multi Action. Jak na razie jestem na etapie „poznawania” jej i wkrótce będę mogła Wam coś o niej powiedzieć. Muszę przyznać, że moja opinia co do tej maskary z dnia na dzień się zmienia, ale jak już będę pewna co do niej na pewno Wam ją przedstawię razem ze zdjęciami przed i po.
A tym czasem krótka recenzja trzech pomadek ochronnych, czyli kosmetyków bez których ja żyć nie potrafię :) Niestety to prawda… Moje usta już chyba uzależniły się od nawilżania ich pomadkami ochronnymi i kiedy zrobię sobie chociaż jeden dzień przerwy od razu jest z nimi źle, pierzchną, są zaczerwienione i co najgorsze pieką. Taka sytuacja powtarza się niezależnie od tego czy za oknem mróz czy też upał.
Pomadki, o których mowa są w tym samym przedziale cenowym (4-5zł) i są dostępne w Rossmanie (przynajmniej ja je tam kupiłam).
Pierwsza z nich to Isana Lippen Pflege Sanft-Rose. Pomadka tania, bo kosztuje zaledwie 4,19zł. Nie ma zapachu ani smaku co jak dla mnie jest dość sporym plusem. Nie zbiera się w kącikach ust ani nie podkreśla suchych skórek. Na ustach pozostawia bardzo delikatny i praktycznie nie widoczny różowy kolor. Pomadka delikatnie nawilża usta, ale niestety nawilżenie nie utrzymuje się długo i sama pomadka dość szybko znika z ust. Jest twarda ale dobrze się ją rozprowadza, dzięki czemu jest dość wydajna.

Kolejna pomadka to „siostra” tej poprzedniej, czyli Isana Lippen Pflege Sun. Dokładnie taka sama cena jak poprzednio. Brak smaku, zapach bardzo delikatny, praktycznie niewyczuwalny, lekko słodki. Pomadka posiada filtr SPF20, a jak wiadomo niektóre filtry bielą i tak jest w przypadku tej pomadki. Po jej nałożeniu na ustach powstaje biała warstwa, która podkreśla suche skórki i zbiera się w kącikach ust. Co więcej dosyć ciężko się rozprowadza i nie daje praktycznie żadnego nawilżenia. Kupiłam ją skuszona napisem SPF20, oraz w miarę dobrą opinią, którą miałam na temat pomadki Sanft-Rose, jednak to był błąd, ponieważ pomadka teraz leży nieużywana. Dobrze, że kosztowała tylko 4,19.
 
Ostatni produkt to Serum regenerujące do ust ExtraSoftBio z firmy Eweline Cosmetics. Cena to 4,69zł. Ja używałam wersji różowej. Serum praktycznie bez zapachu, ale za to z bardzo gorzkim smakiem, co w przypadku pomadki do ust jest ogromnym minusem. Pomadka ta daje niewielkie nabłyszczenie, taki bardzo delikatny perłowy efekt. Dobrze się rozprowadza, ale jest bardzo miękka i szybko się zużywa (mi wystarczyła na niespełna miesiąc). Dodatkowym minusem jest fakt, że opakowanie nie jest super trwałe, więc nie można od tak wrzucić jej do torebki bo może pęknąć, co może doprowadzić do złamania pomadki (niestety u mnie tak właśnie się zdarzyło).

Podsumowując, jeśli miałabym wybrać ponownie którąś z tych trzech sztuk, to była by to Isana Sanft Rose, ale i tak ona nie spełnia moich wszystkich oczekiwań, jednak jest najlepsza z przedstawionej trójki.
Na dzisiaj to wszystko. Już niebawem nowe posty, recenzje i KONKURS, więc miejcie się na baczności :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Anka.

5 komentarzy:

  1. Ja polecam maść z witaminą A ( tania, bezzapachowa, dobrze nawilża i nie uwydatnia suchych skórek )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie próbowałam, ale chyba się skuszę :) Słyszałam o niej dobre opinie, tylko ciągle jakoś wypada mi z głowy i zapominam jej kupić.

      Usuń
  2. Jak dla mnie najlepsza ;) Jedyny minus to metalowa tubka, która z czasem pęka gdzieś po bokach i maść przy wyciskaniu się tamtędy wydostaję, no i niestety nie jest tak poręczna i nie wygląda tak estetycznie jak pomadka, ale i tak z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli jest naprawdę tak skuteczna jak mówisz to można przymknąć na to oko. A jaka jest jej cena?

      Usuń
    2. Kosztuje ok. 2-3zł :) Można ją kupić w aptece :)

      Usuń